Jako coach i hipnoterapeutka czuję się w ogromnej odpowiedzialności. Jedna część z tej odpowiedzialności to aktualna wiedza. Zawsze mówię, że idąc na psychologię podpisałam niewidzialne zobowiązanie, że zawsze będę starała się być na bieżąco
z badaniami naukowymi i teoriami, by moi klienci i klientki byli w 100 % bezpieczni. Ale jest jeszcze druga strona odpowiedzialności…
Taka, o której mówi się mniej. Odpowiedzialność za holistykę patrzenia.
Człowiek to nie prostu klocek, który mogła włożyć do szufladki systemu. Człowiek to absolutnie fenomenalny organizm i dosłownie każdy z nas jest wyjątkowy, a zarazem wszyscy jesteśmy tacy sami.
Zachowuje więc solistykę patrzenia – co dobre dla jednego, dla drugiego będzie złe.
By jak najlepiej miksować techniki i szyć na miarę procesy, potrzebuje swojego partnera w procesie. Czegoś, co zapewni mi odpowiednie tło do tego, żeby wszystko było ze sobą spójne. I ja takie tło znajduje w filozofiach wschodu.
Już jako 8 letnia dziewczyna fascynowałam się Chinami i Japonią. Zgłębiałam historię, sztukę, kulturę. I to mnie bardzo cieszy, bo gdy znajdziemy system, który nam w duszy gra, to jest łatwiej. Dlatego zaraz z radością podzielę się z tobą 3 koncepcjami/ filozofiami wschodu, które zdecydowanie są obecne w mojej pracy i ułatwiają mi bardzo życie. Te prywatne również. I są oczywiście zgodne z nauką – czyli są bezpieczne.
- Zen
Japońska filozofia Zen ma wiele wątków, ale dziś opowiem ci o tym najważniejszym – tu i teraz.
Mam to w gabinecie bardzo często. Klientka przychodzi i pierwsze co wycisza telefon. Potem gdy czeka na herbatę ode mnie, widzę kątem oka spokój na twarzy – w końcu ma chociaż godzinę na to, by nikt nic od niej nie chciał.
Jesteśmy przebodźcowani, bierzemy na siebie za wiele, uciekamy do łatwej dopaminy i mamy zdecydowanie za dużo w życiu ekranów i reklam.
Włącz tryb Zen chociaż kilka razy dziennie. Jak przeczytałam w książce Istota Zen „Jak myjesz miskę, to myj miskę”. Kiedy bawisz się z dziećmi, to się baw, a nie jednocześnie kłóć się z mężem. Jeśli czytasz książkę, to czytaj książkę, a nie co 2 minuty sprawdzasz social media.
Zrób stop – Twój umysł Ci za to podziękuje.
- Yin-Yang
Uważam, że chyba nie ma bardziej spłyconego symbolu niż yin-yang. Kiedyś chociaż wiedzieliśmy wszyscy, że to równowaga, a teraz jest używany do „sprzedawania” damskiej i męskiej energii.
A jaka jest prawda? Yin-yang to wspaniała koncepcja powstania i życia. Ma w sobie zawarty cały system, ale ja wyróżnię to co najważniejsze.
Po pierwsze równowaga, to czasem brak równowagi. To normalne, że w Twoim zyciu będzie dysharmonia, bo uwaga, jesteś człowiekiem. Ważne, by umieć nią zarządzać i do równowagii dążyć.
Czasem jako cel postawisz karierę – wtedy nie będziesz na każde zawołanie rodziny. Innym razem postawisz na związek i rocznica będzie ważniejsza od ultra ważnej konferencji. W ciągu życia nie będziemy wszystkim o tym samym czasie. Mamy jedną baterię i musimy umieć nią zarządzać.
Dlatego zastanów się co jest Twoim celem, co daje Ci szczęście – na tym się skup. A gdy przyjdzie czas zmienisz priorytety. To normalne.
Drugą piękną rzeczą w yin-yang jest proste powiedzenie – Ty wiesz.
To się często zdarza w gabinecie po hipnozie. Pytam o wasze przemyślenia i często słyszę „wiedziałam, że to o to chodziło” lub „jak ja często o tym myślałam”. My wiemy. Tak naprawdę mamy wszystkie odpowiedzi, czasem po prostu musimy to – choćby za pomocą hipnozy – odkopać. Ale to dla nas dobra wiadomość – oznacza, że nie ma drogi bez wyjścia.
- Ikigai
Kolejna zmienia przez ludzi spoza Japonii koncepcja, ale wspóbujmy poruszyć tę prawdziwą, pierwotną.
Tak naprawdę w niej chodzi o wdzięczność. O cieszenie się życiem. Jeśli czytasz tego bloga, to tak naprawdę już masz wiele – telefon/komputer/Internet i uwaga – umiesz czytać. Banał? Sprawdź statystyki analfabetyzmu na świecie.
Wiem, że w czasie kryzysu ciężko o wdzięczność. Ale naprawdę warto czasem spojrzeć na zasoby, nie na braki. Na braki to wszyscy uczą nas patrzeć i się na nich koncentrować. Spójrz na to co masz i się uśmiechnij.